„Zwykły człowiek” – Chiune Sugihara

Chiune Sugihara nie był jedynym urzędnikiem państwowym, który wyciągnął pomocną dłoń do Żydów.

Są sławniejsi od niego — szwedzki dyplomata Raoul Wallenberg uratował życie tysiącom Żydów. Nie umniejszając jego zasług, należy jednak pamiętać, że Wallenberga wysłano na Węgry właśnie z taką misją. O Oskarze Schindlerze, głównie dzięki filmowi Spielberga, wie już chyba cały świat. Nazwisko Sugihary znajduje się do dziś jak gdyby w cieniu.

Sugihara urodził się 1 stycznia 1900 roku. Twierdził, że należy do tych, którzy ugrzęźli między dwiema epokami. Jego rodzice nosili nazwiska Iwai, częste u mieszkańców rodzinnego Yaotsu, w prefekturze Gifu. Rodzina matki wywodziła się od miejscowego księcia feudalnego, miała zatem najlepszy rodowód, jaki można było sobie wyobrazić. Uchodziła również za lokalną piękność. Poślubiła jednak człowieka stojącego znacznie niżej w hierarchii społecznej. O ojcu Sugihary niewiele wiadomo — wiadomo, że służbę wojskową odbywał w Mandżurii i na Syberii i że tam zapadł na. Miał swoją własną firmę, zajmującą się dostarczaniem przesyłek pocztowych.

Sugihara urodził się nie tylko między epokami, ale i między wojnami — wojną chińsko-japońską (1894-1895) i rosyjsko-japońską (1904-1905). W wyniku pierwszej Japonia stała się potęgą kolonialną, rozciągając kontrolę nad Chinami i Koreą. Ta wojna zmieniła pozycję Japonii i zarazem wyznaczyła początki kariery zawodowej Sugihary, który rozpoczął pracę jako urzędnik administracji kolonialnej. Po drugiej wojnie Japonia była dumna z odniesionego triumfu nad „zachodnim mocarstwem”, jakim była dla niej Rosja. Jednak podpisany w Portsmouth traktat pod patronatem Stanów Zjednoczonych uzależnił Japonię od Zachodu. Te wydarzenia otwarły drugi etap kariery Sugihary, tym razem na terenie Europy i Rosji. Rozpoczął bowiem studia, które pomogły mu zrozumieć pozycję, jaką zajmuje jego ojczyzna między Wschodem a Zachodem. Sugihara stał się jednym z czołowych sowietologów japońskich, a zarazem ekspertem w dziedzinie stosunków między Wschodem a Zachodem. Z tych też powodów w 1939 roku trafił na placówkę do Kowna — miał wtedy 39 lat.

Miał już za sobą jedno małżeństwo z Klaudią Dorf, Rosjanką. Oto co krótko przed śmiercią powiedziała Hillelowi Levine, autorowi książki o Sugiharze: „Mąż był bardzo dobry dla ludzi i zwierząt. Lubił wszystkich, Żyd nie Żyd. W każdym widział przyjaciela, był przyjazny wobec wszystkich. Nie, nie jestem Żydówką…”

Praca Hillela Levine to bodaj jedyna dostępna w języku polskim książka przybliżająca nam postać japońskiego dyplomaty. Levine opisuje jego działalność nie tylko na podstawie historycznych wydarzeń mających miejsce w Japonii, Rosji czy USA. Wiele miejsca poświęca Polsce, skąd Żydzi uciekali, jak i Polakom, którzy z nim współpracowali, dostarczając informacji.

Wybuch II wojny światowej i początek zaplanowanej przez Niemców zagłady narodu żydowskiego zastał Sugiharę na stanowisku konsula w Kownie. Widząc nadchodzącą śmierć żydowskich mieszkańców okupowanych terenów Sugihara rozdał co najmniej 10 000 wiz i legalnych japońskich paszportów dla Żydów. Jego działalność nie wzbudziła zachwytu japońskiego rządu.

W książce możne zapoznać się z relacjami uratowanych, byli wśród nich Żydzi zlaicyzowani, religijni, nie zabrakło wielu znamienitych, co się okazało w przyszłości, rabinów. Ci, których uratował, wspominają go jako 'malakha’, anioła, jakby nie miał ludzkich cech. On sam uważał się za człowieka zbuntowanego i tą cechą właśnie tłumaczył to, co robił dla innych. Hillel Levine stwierdza zaś: „Sugihara, którego losy usiłowałem prześledzić, okazał się zwykłym człowiekiem, bardziej zwykłym niż mogłem się tego spodziewać. Charyzma i prostota najbardziej fascynują w bohaterze tej książki”.

Listy uratowanych przez Sugiharę odnaleziono między innymi w archiwach japońskiego MSZ, ale wiadomo, że nie wszystko Sugihara odnotowywał. Dokładnie 4 lutego 1941 roku, Tokio zażądało od niego rozliczenia się z wydawanych wiz tranzytowych Żydom. Sugihara podaje liczbę 2132 w tym 1500 wiz przyznanych Żydom. Krytyczna depesza z ministerstwa nie powstrzymała Sugihary od wydawania kolejnych dokumentów, które ratowały ludziom życie.

Leon Ilutowicz opowiada szeptem, co by go spotkało, gdyby nie pomoc Sugihary. Dziesięć miesięcy po wyjeździe konsula, Niemcy zajęli Kowno. Większość Żydów znalazła się w gettach, a później w obozach koncentracyjnych, gdzie czekała ich niechybna śmierć. Ilutowicz, podobnie jak tysiące Żydów, którzy otrzymali od Sugihary wizy, znalazł się w Związku Radzieckim, skąd udał się do Japonii i dalej na wschód, by rozpocząć tam nowe życie. Przez 50 lat mieszkał z żoną w Nowym Jorku, działając w miejscowej społeczności żydowskiej.

„Jestem członkiem jesziwy Mirrer. Przyniosłem trzysta paszportów. Chcemy jechać do Curacao. Pomóż nam.” Otrzymali wizy tranzytowe do Japonii, a stamtąd udali się do USA dzięki pomocy amerykańskiego rabina Kalmanowicza.

„Po wojnie zrobiłem, co mogłem, by zapomnieć o przeszłości”, stwierdził Sugihara. Powojenne lata były dla większości Japończyków okresem bólu i zagubienia: przegrana wojny, bomby atomowe zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki. Sugihara powiedział, że, był to dla niego czas refleksji i ponownej oceny samego siebie i swego postępowania. Do jakich wniosków doszedł? „Działałem zgodnie z moim rozumieniem sprawiedliwości, wypływającej z miłości do człowieka, nie łamałem prawa i przepisów. Nie wynikało to z żadnej ideologii”.

Izrael dowiedział się o Sugiharze w 1969 roku, ale nie nadano mu tytułu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Instytut Yad Vashem uznał wówczas, że Sugihara istotnie ryzykował, ratując Żydów, ale nie narażał życia. Niemniej w 1985 roku, na krótko przed jego śmiercią, przyznano mu ten tytuł.

Około 1980 roku nazwisko Sugihary (choć wtedy z niewiadomych przyczyn nazywał się już Sempo Sugiwara) zaczęło nabierać rozgłosu w samej Japonii. Coraz częściej odwiedzali go ci, których uratował. Oni chcieli usłyszeć o nim, a on o ich życiu, ich dzieciach i wnukach.

Zmarł 31 lipca 1986 roku. Levine szacuje, że Sugihara ocalił około 10 000 Żydów. Liczba ta z pewnością nie jest pełna – nie uwzględnia bowiem, na przykład, dzieci, które Sugihara uratował, przyznając wizy ich rodzicom.

Książka Hillela Levine odsłania przed nami nie tylko tę wyjątkową postać, ukazuje nam również stosunki społeczno-polityczne jakie panowały wtedy w świecie, skreśla kawałek historii i robi to w sposób bardzo szczegółowy.

Chyba do końca nie znajduje jednak odpowiedzi na pytanie: dlaczego Sugihara ratował Żydów? Dlaczego dyplomata z kraju odległego od Europy i europejskich problemów zdecydował, że spróbuje uratować dziesiątki osób? Tego nie wiemy i może nie dowiemy się nigdy. Być może dlatego, że pewnych ludzkich cech i zachowań po prostu nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Pozostaje nam jedynie pamiętać o nich z podziwem i wdzięcznością.

ta.tusia
(Imię i nazwisko znane redakcji)

Hillel Levine „Kim pan jest, panie Sugihara”, KAW, Warszawa 2000

Dodaj komentarz